Morze nasze morze..
Gdzie Róża i Solański nie może, tam Gucio swoje wywącha i pomoże.
Mam nadzieję, że autorka ma duuże drzewo genealogiczne, z którego będzie wciąż czerpać pomysły na następne przygody bohaterów i atrakcyjne lokalizacje dla swoich powieści. Póki co, świetnie wczuwa się w przedstawiane i znane jej już miejsca akcji, no i przede wszystkim tworzy bohaterów, takich, których uwielbiamy, jak i tych, którym moglibyśmy pod nogi rzucić skórkę z banana (nie, nie żartowałam).
Coś się zaczyna, a coś się kończy, nie dla wszystkich jednak szczęśliwie. W tym właśnie kurorcie, w solance, życie zakończyła starsza pani. Komu za życia przeszkadzała ta kuracjuszka?
Detektyw otrzymuje propozycję przeprowadzenia dochodzenia prawdopodobnego zabójstwa i wraz z Różą szybko zapominają o relaksującym wypoczynku.
Raz razem, raz osobno, czasem w towarzystwie policjanta, który nie na darmo posiada nazwisko Barański, rozpoczynają śledztwo od obserwacji uzdrowiska. Mimo że wodzeni będą za nos, potrafią znajdować drobne wskazówki, a detektor Gucio czasem dobrą kiełbachę.
Co łączy to miejsce i stara, zapomniana już historia? Niestety ja nie odgadłam tajemnicy, może wy spróbujecie?
Trup w sanatorium to kolejna, 6 część przygód Ślązaków. Ja na koniec dodam, że już dawno pokochałam dziennikarkę, detektywa i Gucia. To jedna z nielicznych polskich serii, po którą mogę sięgać w ciemno, wiedząc, że mnie rozbawi i zapewni kawał dobrej rozrywki.
Przywary, prztyczki, niefortunne wydarzenia, fochy Róży, a nawet plaże nudystów nie mogły mnie zanudzić.
Ponadto autorka w swoich powieściach bawi się słowami, przeplata je życiowymi sytuacjami, a do tego rewelacyjnie wykorzystuje humor, czego chcieć więcej. A zapomniałabym, trupa!
No i najważniejszy bohater, kundelek Gucio, bez którego nie wyobrażam sobie już przygód śląskiej pary. Mimo że odszedł i pozostał po nim smutek, jest postacią wyjątkową, zapewnił sobie nieśmiertelność na kartach historii swojej pani.
Ps. W jednym z wywiadów przeprowadzonych z Marią Olechą-Lisiecką, Marta Matyszczak zdradziła, że kolejna część już powstaje!
Ps. Do zdjęcia pozował Sasza <3. Alicja, dziękuję!
Dziękuję za egzemplarz autorce i wydawnictwu:
Trup w sanatoriumMarta Matyszczak
Cykl: Kryminał pod psem (tom 6)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Gdzie Róża i Solański nie może, tam Gucio swoje wywącha i pomoże.
Mam nadzieję, że autorka ma duuże drzewo genealogiczne, z którego będzie wciąż czerpać pomysły na następne przygody bohaterów i atrakcyjne lokalizacje dla swoich powieści. Póki co, świetnie wczuwa się w przedstawiane i znane jej już miejsca akcji, no i przede wszystkim tworzy bohaterów, takich, których uwielbiamy, jak i tych, którym moglibyśmy pod nogi rzucić skórkę z banana (nie, nie żartowałam).
Chmary naiwnych turystów co roku zjeżdżały z całego kraju na ten nie tak znów długi kawałek wybrzeża, by wydawać ciężko zarobione pieniądze na świeżego dorsza..ręczniki plażowe z pornograficznymi obrazkami..Psia kość, jak na złość, znane już czytelnikom trio wyjeżdża na romantyczne wakacje, gdzie bez trupa się nie obejdzie. Jednak zanim zaczną węszyć, ich przygodę rozpocznie mniej przyjemna podróż naszą ukochaną linią kolejową PKP. Miejscem docelowym wypoczynku dla naszej pary i Gucia jest Krecik, szczecińskie Sanatorium.
Coś się zaczyna, a coś się kończy, nie dla wszystkich jednak szczęśliwie. W tym właśnie kurorcie, w solance, życie zakończyła starsza pani. Komu za życia przeszkadzała ta kuracjuszka?
Detektyw otrzymuje propozycję przeprowadzenia dochodzenia prawdopodobnego zabójstwa i wraz z Różą szybko zapominają o relaksującym wypoczynku.
Raz razem, raz osobno, czasem w towarzystwie policjanta, który nie na darmo posiada nazwisko Barański, rozpoczynają śledztwo od obserwacji uzdrowiska. Mimo że wodzeni będą za nos, potrafią znajdować drobne wskazówki, a detektor Gucio czasem dobrą kiełbachę.
Jako pies mam tę przewagę nad człowiekiem, że posiadam nos przez duże N, a nie jakąś tam niewrażliwą imitację..Przy okazji innych wakacji oraz inwigilacji pewnego Kabaretonu, jesteśmy również świadkami tajemniczych wydarzeń sprzed czterdziestu lat. Z zaciekawieniem i rozbawieniem czytałam o perypetiach nowej bohaterki, a właściwie kilku bohaterów.
Co łączy to miejsce i stara, zapomniana już historia? Niestety ja nie odgadłam tajemnicy, może wy spróbujecie?
Trup w sanatorium to kolejna, 6 część przygód Ślązaków. Ja na koniec dodam, że już dawno pokochałam dziennikarkę, detektywa i Gucia. To jedna z nielicznych polskich serii, po którą mogę sięgać w ciemno, wiedząc, że mnie rozbawi i zapewni kawał dobrej rozrywki.
Przywary, prztyczki, niefortunne wydarzenia, fochy Róży, a nawet plaże nudystów nie mogły mnie zanudzić.
Ponadto autorka w swoich powieściach bawi się słowami, przeplata je życiowymi sytuacjami, a do tego rewelacyjnie wykorzystuje humor, czego chcieć więcej. A zapomniałabym, trupa!
No i najważniejszy bohater, kundelek Gucio, bez którego nie wyobrażam sobie już przygód śląskiej pary. Mimo że odszedł i pozostał po nim smutek, jest postacią wyjątkową, zapewnił sobie nieśmiertelność na kartach historii swojej pani.
Ps. W jednym z wywiadów przeprowadzonych z Marią Olechą-Lisiecką, Marta Matyszczak zdradziła, że kolejna część już powstaje!
Ps. Do zdjęcia pozował Sasza <3. Alicja, dziękuję!
Dziękuję za egzemplarz autorce i wydawnictwu:
Trup w sanatoriumMarta Matyszczak
Cykl: Kryminał pod psem (tom 6)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie