Jesteście gotowi na szokującą prawdę? Na wszechobecny na kartach książki smród i ohydną woń ciał z wydobywających się zwłok?
Przyznam, że ja nie byłam chyba przygotowana do końca na to, co zastanę w środku i nie wiem, czy słowo zachwycona, wydaje się odpowiednie, po jej przeczytaniu.
Gatunek tru crime towarzyszy mi od jakiegoś czasu, większość z tych publikacji wywołuje emocje, i z reguły czytam je w odstępach czasowych. Jednak tę czytałam z zafascynowaniem, niedowierzaniem i w ogóle nie chciałam jej odkładać. Dla fanów kryminalistyki po prostu must have.
Antropologia sądowa to temat, który mnie zaciekawił. Tajemnice wydarte zmarłym zostały wydane w 2004 roku, lecz dopiero teraz doczekaliśmy się jego tłumaczenia.
W przedmowie dowiadujemy się, że jest garstka osób wykonujących ten zawód w Stanach Zjednoczonych. Ich zadaniem jest określenie m.in. płci, wieku czy też wzrostu na podstawie kości.
A co w przypadku niekomfortowych warunków, dużych braków kości, np. czaszki, błędnej dokumentacji medycznej czy też znalezionych zwłok sprzed ponad trzydziestu lat? Na te i wiele innych pytań znajdziecie tu odpowiedzi.
W Polsce nie ma studiów, które kształciłyby antropologów sądowych, a zawód ten również i u nas jest niszowy. Rzekomo osób pracujących w nim, jest od kilku do kilkunastu (znalazłam dwa różne źródła informacji), a nauka jest konieczna poza granicami Polski.
Może i my doczekamy się jakiejś rodzimej publikacji?
Teraz jednak przenieśmy się do Ameryki, gdzie swoją historię opowiada nam Emily Craig. Kobieta, która z niesamowitą pasją wykonywała swoją pracę. Z jednej strony wskazuje, jak cenną cechą jest zachować obiektywizm w niej, a z drugiej, jak pozostać człowiekiem nie pozbawiony emocji i wyzutym z uczuć.
Swoją wiedzą wzbudzała zaufanie u kolejno poznawanych naukowców i służb mundurowych. To pozwalało niejednokrotnie na sprawne funkcjonowanie jednostek przy sprawach nie tylko kryminalnych.
Mówi o sobie, że jest jak artysta, każdemu dziełu musi nadać odpowiedni kształt. Swoją pasję porównuje do okładania puzzli, a kości, które towarzyszą jej przez całe prawie życie, potrafi rozpoznawać również za pomocą dotyku, z zamkniętymi oczami. To ciężka i żmudna praca, tu nie ma miejsca na rutynę, najważniejsze są najmniejsze detale i intuicja. Jej obowiązkiem, poza wakacjami, jest stawienie się o każdej porze lub dnia, w miejsce oddalone nawet paręset kilometrów od miejsca zamieszkania.
Nie przypuszczałam, że zawód ten jest tak bardzo wymagający. Jednego dnia wspinasz się, zabezpieczony na stromej grani szukając ludzkich szczątek kości, a kolejnego uczestniczysz w masowych katastrofach.
Jeden z rozdziałów poświęcony jest m.in. tragicznymi wydarzeniami w World Trade Centre, gdzie Craig została wezwana do zespołu ludzi, zajmujących się wynajdywaniem zwłok.
Ta książka na długo ze mną pozostanie. Polecam z czystym sumieniem.
Dziękuję za egzemplarz:

Tajemnice wydarte zmarłym
Emily Craig
Tłumaczenie: Hanna Pustuła-Lewicka
Wydawnictwo: Znak
Przyznam, że ja nie byłam chyba przygotowana do końca na to, co zastanę w środku i nie wiem, czy słowo zachwycona, wydaje się odpowiednie, po jej przeczytaniu.
Gatunek tru crime towarzyszy mi od jakiegoś czasu, większość z tych publikacji wywołuje emocje, i z reguły czytam je w odstępach czasowych. Jednak tę czytałam z zafascynowaniem, niedowierzaniem i w ogóle nie chciałam jej odkładać. Dla fanów kryminalistyki po prostu must have.
Antropologia sądowa to temat, który mnie zaciekawił. Tajemnice wydarte zmarłym zostały wydane w 2004 roku, lecz dopiero teraz doczekaliśmy się jego tłumaczenia.
W przedmowie dowiadujemy się, że jest garstka osób wykonujących ten zawód w Stanach Zjednoczonych. Ich zadaniem jest określenie m.in. płci, wieku czy też wzrostu na podstawie kości.
A co w przypadku niekomfortowych warunków, dużych braków kości, np. czaszki, błędnej dokumentacji medycznej czy też znalezionych zwłok sprzed ponad trzydziestu lat? Na te i wiele innych pytań znajdziecie tu odpowiedzi.
W Polsce nie ma studiów, które kształciłyby antropologów sądowych, a zawód ten również i u nas jest niszowy. Rzekomo osób pracujących w nim, jest od kilku do kilkunastu (znalazłam dwa różne źródła informacji), a nauka jest konieczna poza granicami Polski.
Może i my doczekamy się jakiejś rodzimej publikacji?
Teraz jednak przenieśmy się do Ameryki, gdzie swoją historię opowiada nam Emily Craig. Kobieta, która z niesamowitą pasją wykonywała swoją pracę. Z jednej strony wskazuje, jak cenną cechą jest zachować obiektywizm w niej, a z drugiej, jak pozostać człowiekiem nie pozbawiony emocji i wyzutym z uczuć.
W określonym punkcie przeszłości ktoś został zamordowany lub zginał gwałtowną śmiercią, a może po prostu umarł, pozostawiając po sobie garść kości lub fragment zwłok. Po upływie dni, tygodni albo nawet kilku lat, zjawiam się ja.Nie będę streszczała życiorysu Pani Craig, w kilku słowach dodam tylko, że jako dojrzała kobieta, która była już prawie spełniona zawodowo, nagle znalazła w sobie kolejne podkłady chęci do nauki i kształcenia. Podjęła kolejne studia i rozpoczęła fascynujące praktyki w sądowym laboratorium na Trupiej Farmie. Lata praktyki i doświadczeń wyczuwało się w każdym jej kolejnym nowo podjętym wyzwaniu. Nagle z „naukowej” Trupiej farmy, musiała stawić twarz rzeczywistości, i rozpocząć odpowiedzianą pracę na prawdziwiej trupiej farmie i to nie jednej.
Swoją wiedzą wzbudzała zaufanie u kolejno poznawanych naukowców i służb mundurowych. To pozwalało niejednokrotnie na sprawne funkcjonowanie jednostek przy sprawach nie tylko kryminalnych.
Mówi o sobie, że jest jak artysta, każdemu dziełu musi nadać odpowiedni kształt. Swoją pasję porównuje do okładania puzzli, a kości, które towarzyszą jej przez całe prawie życie, potrafi rozpoznawać również za pomocą dotyku, z zamkniętymi oczami. To ciężka i żmudna praca, tu nie ma miejsca na rutynę, najważniejsze są najmniejsze detale i intuicja. Jej obowiązkiem, poza wakacjami, jest stawienie się o każdej porze lub dnia, w miejsce oddalone nawet paręset kilometrów od miejsca zamieszkania.
Doprecyzowanie pozycji najpierw jednego, a potem drugiego organu wzroku zajęło mi pół godziny. W nagrodę za mój trud otrzymałam spokojne, poważne spojrzenie, przypominające wzrok żywej osoby.Ta publikacja odkrywa przed nami kulisy zawodu specjalistów od kości. Sposób przelewania myśli oraz przykłady dramatów i wszystkich pozostałych tu przedstawionych wydarzeń powodują u czytelnika niedowierzanie.
Nie przypuszczałam, że zawód ten jest tak bardzo wymagający. Jednego dnia wspinasz się, zabezpieczony na stromej grani szukając ludzkich szczątek kości, a kolejnego uczestniczysz w masowych katastrofach.
Jeden z rozdziałów poświęcony jest m.in. tragicznymi wydarzeniami w World Trade Centre, gdzie Craig została wezwana do zespołu ludzi, zajmujących się wynajdywaniem zwłok.
Ta książka na długo ze mną pozostanie. Polecam z czystym sumieniem.
Dziękuję za egzemplarz:

Tajemnice wydarte zmarłym
Emily Craig
Tłumaczenie: Hanna Pustuła-Lewicka
Wydawnictwo: Znak