Przejdź do głównej zawartości

Lista Lucyfera - recenzja przedpremierowa

Jak nazwałby ten stan? Euforią na najwyższym poziomie poznania? Spełnieniem przynoszącym stan absolutnej błogości? A może poczuciem boskiej wszechwiedzy?
Krzysztof Bochus dołączył do Kryminalnej Grupy Literackiej TeamPocisk i bardzo się z tego się cieszę, bo być może jeszcze długo nie poznałabym jego twórczości. Premierowa książka już za mną. Autor zdradził, że szykuje już kolejną część. Tym samym nie pozostaje mi nic innego jak jej wypatrywać, a was namawiam na poznanie mrocznego thrillera Listy Lucyfera.


Nie ukrywam, że nazwisko pisarza już kojarzyłam, jednak koniecznie musiałam sprawdzić wcześniejszy dorobek literacki i już wszystko było jasne. Autor kryminałów retro, który lubuje się w historii, postanowił i tym razem wpleść ten wątek w powieść. Wyczuwa się tu zamiłowanie autora nie tylko do przeszłości, ale i sztuki, co udziela się czytelnikowi. Choć sama nie potrafię dalej się zdecydować czy połączenie lat współczesnych z dawnymi dziejami, jest tym, czego oczekiwałam. Muszę od razu wyjaśnić i wytłumaczyć, że mimo wszystko, powieść ta była dla mnie bardzo dobra. Świadczy, chociażby o tym fakt, że przeczytałam ją w kilka godzin i nie chciałam jej odkładać. 
Fabuła i jej bohaterowie wciągnęli mnie w nadmorski kryminał, a intryg i tajemnic nie było widać końca. Pomimo że udało się wszystkie wątki precyzyjnie połączyć, to chyba jednak wolałabym przeczytać dwie osobne historie. To tylko moje zdanie, chętnie poznam wasze opinie po przeczytaniu powieści.

Teraz przenieśmy się na chwilę nad morze, gdzie wszystko się zaczęło. Adam Berg, grzeczny, ale troszkę zadziorny, nie piękny, lecz przystojny dziennikarz śledczy i redaktor gdańskiego „Kuriera" jest już trochę znużony swoją pracą. Wielokrotnie nagradzany, były konsultant w specjalnym wydziale Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego spełniał się tam zawodowo, do czasu. Obecnie staje przed wyborem dalszej drogi życiowej, kiedy to okazja do jego zmiany nadarza się sama. 
Pewnego dnia odbiera telefon. Morderca, który sam siebie nazywa Lucyferem, chce, aby został jego łącznikiem, pomiędzy nim a światem. Jego cel wkrótce zostanie osiągnięty, a ludzi będzie paraliżował strach, ponieważ każdy może być następny na jego liście. Liście osób, które zostaną pozbawione życia.
Na miejscach zbrodni pozostawia po sobie znaki, symboliczne wskazówki. 
Jaki ma być przekaz tego zwyrodnialca, co chce udowodnić światu? 

Berg wraz z Andrzejem Suchym, podinspektorem pionu kryminalnego zostają wciągnięci w grę psychopaty. Zapowiada się żmudne śledztwo, 
a oni muszą pamiętać, że czas działa na niekorzyść kolejnych ofiar.
Miał świadomość, że być może od jego przytomności umysłu i sprytu zależeć będzie czyjeś życie.
Kiedy właśnie wyjaśnia nam się jedna zagadka z kart powieści, wyskakuje następna tajemnica. Tu właśnie dochodzę do momentu, z którym mam dylemat.

W Liście Lucyfera znajdziecie trochę thrillera, trochę sensacji, obyczajówki, no i to, co wszystko łączy fabułę, czyli zagadkowa historia, której elementy istniały naprawdę.

Bardzo spodobały mi się obydwie męskie postacie. Autor nadał im realizmu poprzez ich charaktery, nawyki i życiowe, zwyczajne problemy. Ale też i kobiety, które się pojawiają, dodają smaczku tej powieści. Styl pisania autora również przypadł mi do gustu, w szczególności dbałość o język, nie tylko w kontekście stylu, ale i pamięci o naszych dziejach.

"Marzyło mi się napisanie dobrego czytadła, przy którym czytelnik na kilkanaście godzin zapomni o szarym świecie za oknem" - Dziennik Bałtycki, 29.03.2019.


Gratuluję i potwierdzam, że się udało! Zdecydowanie jest to książka warta polecenia.




Dziękuję za autograf autorowi i wydawnictwu za udostępnienie egzemplarza do recenzji:











Lista LucyferaKrzysztof Bochus
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Premiera: 03.04.2019

Popularne posty z tego bloga

Doświadczenia kata. James Berry

O godz. 8.00 dokonywane były przez niego wyroki śmierci, jego profesja była niezbędna i mało poważana. Jak wiele tajemnic skrywał, jakie były jego obowiązki, dowiedzieć się możecie z poniższej lektury. Wydawnictwo Aktywa wydało kolejną publikację z serii Rozmowy z Katem, która ujrzała światło dziennie już w 1982 r. Doświadczenia kata. James Berry .  Tym razem swoimi zawodowymi kompetencjami dzieli się z nami pan James. Jak się okazuje, to mężczyzna o miękkim sercu, z poczuciem humoru, a także konserwatysta, dla którego wędkowanie jest dobrą rozrywką w wolnym czasie. Przypadek sprawił, że zdecydował się na wybór tego zawodu. Byli tacy, którzy mówili o nim „podły kat”. Pewnie wiecie, że kaci, z reguły nie byli dobrze postrzegani. No cóż, chyba nie ma się czemu dziwić, jednak czytając tę lekturę kolejny raz upewniam się, że wykonując swoją pracę, zależało im przede wszystkim na sprawnym, szybkim i co najważniejsze, humanitarnym przeprowadzaniu egzekucji. Gdyby wszyscy morder

Post Scriptum - Niezalezyny kwartalnik literacko artystyczny

Czytacie jeszcze w ogóle prasę? Ja rzadko, a kolorowe magazyny  w ogóle. Jakoś nie mam potrzeby. Za to chętnie kupuję i zaglądam do  Pocisk magazyn literacko-kryminalny , o czym na pewno wiecie. Tym razem, w przedstawionym wydaniu, moją uwagę przykuł wywiad ze znajomym mi autorem . Polecam na rozgrzewkę fanom kryminałów i nie tylko. Bodźcem do naszego spotkania na łamach pisma stała się nagroda Grand Prix,  którą odebrał Pan, II edycję niezależnego  plebiscytu na polską Książkę Roku Brakująca Litera 2018. Laur przyznany Szkarłatnej głębi jest zupełnie inny, bo niszowy. Co  Pan czuł, odbierając go? Wiecie już o kim mowa? Krzysztof Bochus.  Pisarz wspomina tu m.in.  o powieści, która już krąży po blogosferze (mam już i ja). Zerkam co dalej. "O wydawaniu książek.." i znowu coś ciekawego, choć niekoniecznie świeżego. Nie znam pana, który przygotowywał ten materiał, ale jest pisany z pazurem i humorem :)  Tak to ja mogę czytać nawet przepisy kulinarne. Poezja i muzy

Powiesić, wybebeszyć i poćwiartować, czyli historia egzekucji

Show must go on ..Wyobraź sobie, że stoisz wśród publiczności i czekasz na egzekucję. Teraz zamknij oczy i spróbuj sobie wyobrazić najgorszy z możliwych krzyków, jaki człowiek może z siebie wydać. Zanim zostanie stracony, będzie przypalany, rozszarpywany lub być może ugotowany. Forma dowolna. Możesz? Ja niestety nie, jakakolwiek forma śmierci, po przeczytaniu tej literatury nie jest dla mnie humanitarna. Zresztą chyba takiej nawet nie ma. Głowę podnoszono jeszcze na chwilę, żeby publiczność mogła wyrazić swoją aprobatę, po czym wrzucano ją do kosza razem z ciałem i całość zabierano na cmentarz. Przeczytałam już sporo książek, w których naczytałam się o różnorakich sposobach śmierci i wciąż czasem jestem zaskakiwana, lecz ta pozycja jest wyjątkowo drastyczna. Zdecydowanie dla czytelnika o stalowych nerwach i przede wszystkim kierowana dla osób dorosłych.  Ten album śmierci jest przepięknie wydany, prawie na każdej stronie znajdują się fotografie, obrazy albo szkice przedstawia