Czas upływa nieubłagalnie, świat pędzi do przodu. Nic i nikt tego nie zatrzyma, a może jednak? Dzięki tak wspaniałej książce, za pomocą słów i swojej wyobraźni możemy cię cofnąć lata wstecz. Moniko, dziękuję za podróż w czasie, ofiarowałaś mi przejazd w jedną stronę, z której nie chciałam wrócić. Życzę ci, aby wszyscy przyszli czytelnicy bawili się przy tej lekturze tak dobrze jak ja.
Świętochłowice dziś to miasto na prawach powiatu, miasto przemysłowe Górnego Śląska i cząstka Metropolii Śląsko-Zagłębiowskiej.
Kojarzone z przemysłem przede wszystkim górniczym, ale również i hutniczym. Jak każde miasto kryje swoje historie.
Chciałabym, abyście przenieśli się ze mną w lata trzydzieste XX wieku do mojego rodzimego miasta: wielojęzycznego, polskiego i niemieckiego oraz przeplatającego się gwarą śląską. Tętniącego życiem.
Mąż Hajdelki i ojciec przesympatycznej i rozbrajającej w czynach Helgi urzekł mnie, mimo swoich wad. Choć właściwie tylko jednej, ale cii.
Jego klienci, wierzyciele stracili majątki, a Adolf nabiera wątpliwości, ponieważ okazauje się, że słynny świętochłowicki restaurator Salzmann, który popełnił samobójstwo, zostawił za sobą wiele tajemnic.
Musioł chop postawić na swoim i zaczął drążyć som. Wtem w zaczęte śledztwo wcisła mu się piękna Iga Bittner, specjalistka od mody i nie tylko. Wraz z Alfredem, kierownikiem baru i posterunkowym Albertem Marcelem, policjantem, po leku próbują rozwikłać nie jedną, ale już kilka zagadek związanych z rzekomym samobójstwem. Jak u Kopciuszka, który zgubił na balu pantofelek, tak i tu szczewiki będą miały znaczenie, niestety nie w bajce a w śledztwie.
Działo się tam sporo, mimo że historia ta ma zaledwie 179 stron, spędzimy trochę czasu na komisariacie i w więzieniu, przekroczymy granicę, pobawimy się na tańcach, a nawet pozaglądamy do modnych sklepów.
Chciałabych, choć trocha pisać po śląsku jak godom, choć z tym już nie jest tak łatwo. Więc czytajcie z przymrużeniem oka moje wywody. A was czytelników, chcących choć trochę poznać gwarę śląską i nasze zwyczaje, gorąco namawiam do świetnej lektury.
Nie mogłam odmówić autorce przeczytania tej powieści, na całe szczęście! Dziękuję 
Sprawa Salzmanna
Monika Kassner
Wydawnictwo: Silesia Progress
Świętochłowice dziś to miasto na prawach powiatu, miasto przemysłowe Górnego Śląska i cząstka Metropolii Śląsko-Zagłębiowskiej.
Kojarzone z przemysłem przede wszystkim górniczym, ale również i hutniczym. Jak każde miasto kryje swoje historie.
Chciałabym, abyście przenieśli się ze mną w lata trzydzieste XX wieku do mojego rodzimego miasta: wielojęzycznego, polskiego i niemieckiego oraz przeplatającego się gwarą śląską. Tętniącego życiem.
..jak tu pozwać nieboszczyka, który, jak na złość, nie posiadał żadnych krewnych.Adolf Jendrysek jako najbardziej inteligentny spośród braci górników, został wyedukowany na radcę prawnego. Jego rodzice, którzy przyjechali z podopolskiej wsi, wpoili mu swoje cenne wartości życiowe. Mimo że nie pracował w kopalni, szanował ciężką i niebezpieczną pracę nie tylko swoich bliskich.
Mąż Hajdelki i ojciec przesympatycznej i rozbrajającej w czynach Helgi urzekł mnie, mimo swoich wad. Choć właściwie tylko jednej, ale cii.
Jego klienci, wierzyciele stracili majątki, a Adolf nabiera wątpliwości, ponieważ okazauje się, że słynny świętochłowicki restaurator Salzmann, który popełnił samobójstwo, zostawił za sobą wiele tajemnic.
Musioł chop postawić na swoim i zaczął drążyć som. Wtem w zaczęte śledztwo wcisła mu się piękna Iga Bittner, specjalistka od mody i nie tylko. Wraz z Alfredem, kierownikiem baru i posterunkowym Albertem Marcelem, policjantem, po leku próbują rozwikłać nie jedną, ale już kilka zagadek związanych z rzekomym samobójstwem. Jak u Kopciuszka, który zgubił na balu pantofelek, tak i tu szczewiki będą miały znaczenie, niestety nie w bajce a w śledztwie.
Działo się tam sporo, mimo że historia ta ma zaledwie 179 stron, spędzimy trochę czasu na komisariacie i w więzieniu, przekroczymy granicę, pobawimy się na tańcach, a nawet pozaglądamy do modnych sklepów.
Od początku wiedzieliście, że coś tu nie gra. Gdyby nie wasze prywatne śledztwo, błądzilibyśmy po omacku.Podsumowując fabułę autorka ukulała niezły kryminał retro. Pomimo tego, że nie leje się tam krew i akcja nie chwyta za gardło, uwierzcie mi, ja już nie mogę się doczekać kolejnych losów Jendryska.
Chciałabych, choć trocha pisać po śląsku jak godom, choć z tym już nie jest tak łatwo. Więc czytajcie z przymrużeniem oka moje wywody. A was czytelników, chcących choć trochę poznać gwarę śląską i nasze zwyczaje, gorąco namawiam do świetnej lektury.
Ps. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że miałam podobny charakterek za bajtla jak Helga.
Sprawa Salzmanna
Monika Kassner
Wydawnictwo: Silesia Progress