„Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co ci się trafi”.
My natomiast nigdy nie wiemy, co przyniesie nam jutro, mimo że planujemy i zapełniamy kalendarz, nie potrafimy przewidzieć co zdarzy się za chwilę. Życie toczy się z nami lub bez nas. Nie mamy wpływu na wszystko. Niejednokrotnie musimy się mierzyć z przeciwnościami losu. Słodko-gorzki ten nasz byt, nikt z nas nie jest aniołem. Czy była nim któraś z bohaterek tej przecudnej sagi?
Greta po kilkudziesięciu latach wraca z Dawidem, jej właściwie jedynym przyjacielem, do domu, w którym miała kiedyś znaleźć schronienie. Powrót będzie znaczący dla niej, ma nadzieję, że wróci jej utracona pamięć spowodowana wypadkiem. Ten dom, jak się okaże, jest tylko częścią Puszki Pandory, który ma w sobie wiele skrywanych tajemnic.
Tę historię opowiadają trzy pokolenia kobiet. Greta, Cheska, Ave każda z nich chce skosztować w nim najlepszego. Greta jest matką Cheski, a Cheska zostanie matką Ave. Trzy kobiety łączy jedna więź, relacje matki z córką oraz szczególne miejsce, gdzie prawie wszystko się zaczęło - Marchmont Hall. Ile pokoleń, tyle historii. Miłość, choroba i nieporozumienia dotyka każdego z nas. Nasze bohaterki zmagały się ze wszystkim po kolei.
Ta powieść powoduje, że czytelnik zżywa się z bohaterkami. Na kartach powieści autorka pomalutku odkrywa nam tajemnice z przeszłości. "Drzewo Anioła" niestety nie jest najszczęśliwszą historią rodzinną, mimo że, kolejne pokolenia rodzą się z miłości, to nie brak tu smutków i zmartwień. Lucinda Riley potrafiła we mnie wzbudzić ciekawość wielopokoleniowymi perypetiami, każda jej postać została przez nią umiejętnie scharakteryzowana, co powodowała oderwanie od życia domowego! Z przyjemnością sięgnę, mam nadzieję, po jej kolejne powieści. Z wielką ochotą zobaczyłabym tę historię na ekranie.
Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz do recenzji:
Drzewo Anioła
Lucinda Riley
Tłumaczenie: Jan Kabat
Wydawnictwo: Albatros
My natomiast nigdy nie wiemy, co przyniesie nam jutro, mimo że planujemy i zapełniamy kalendarz, nie potrafimy przewidzieć co zdarzy się za chwilę. Życie toczy się z nami lub bez nas. Nie mamy wpływu na wszystko. Niejednokrotnie musimy się mierzyć z przeciwnościami losu. Słodko-gorzki ten nasz byt, nikt z nas nie jest aniołem. Czy była nim któraś z bohaterek tej przecudnej sagi?
Co rzucisz za siebie, znajdziesz przed sobą.
Greta po kilkudziesięciu latach wraca z Dawidem, jej właściwie jedynym przyjacielem, do domu, w którym miała kiedyś znaleźć schronienie. Powrót będzie znaczący dla niej, ma nadzieję, że wróci jej utracona pamięć spowodowana wypadkiem. Ten dom, jak się okaże, jest tylko częścią Puszki Pandory, który ma w sobie wiele skrywanych tajemnic.
Tę historię opowiadają trzy pokolenia kobiet. Greta, Cheska, Ave każda z nich chce skosztować w nim najlepszego. Greta jest matką Cheski, a Cheska zostanie matką Ave. Trzy kobiety łączy jedna więź, relacje matki z córką oraz szczególne miejsce, gdzie prawie wszystko się zaczęło - Marchmont Hall. Ile pokoleń, tyle historii. Miłość, choroba i nieporozumienia dotyka każdego z nas. Nasze bohaterki zmagały się ze wszystkim po kolei.
Ta powieść powoduje, że czytelnik zżywa się z bohaterkami. Na kartach powieści autorka pomalutku odkrywa nam tajemnice z przeszłości. "Drzewo Anioła" niestety nie jest najszczęśliwszą historią rodzinną, mimo że, kolejne pokolenia rodzą się z miłości, to nie brak tu smutków i zmartwień. Lucinda Riley potrafiła we mnie wzbudzić ciekawość wielopokoleniowymi perypetiami, każda jej postać została przez nią umiejętnie scharakteryzowana, co powodowała oderwanie od życia domowego! Z przyjemnością sięgnę, mam nadzieję, po jej kolejne powieści. Z wielką ochotą zobaczyłabym tę historię na ekranie.
Niestety, przyszłość nie zawsze jest taka przewidywalna, jak nam się zdaje, ale pewnie sama się o tym przekonasz, jak będziesz starsza.
Dziękuję wydawnictwu za egzemplarz do recenzji:
Drzewo Anioła
Lucinda Riley
Tłumaczenie: Jan Kabat
Wydawnictwo: Albatros