
Nie wiem od czego zacząć.
Po opisie książki spodziewałam się mówiąc wprost dramatu, ogromnej tragedii. Był i dramat i tragedia, ale nie w takiej ilości jakiej się ich bałam.
Nowotwór jest jedną z najgorszych chorób świata. Niestety, osobiście doświadczyłam. Przeżyłam szok, ból i depresję. Prawie nie ma dnia bym do tego nie wracała..
Bałam się tej książki bardzo. Nikt i nic nie jest w stanie przygotować nas na śmierć, ból, na NIEMOC.
Bohater książki, pracowity, samotny, dowiaduje się o chorobie nowotworowej. Nieuleczalnej. Bezobjawowy morderca kontra czterdziestoletni ateista. Mogłabym się nastawiać na rozmowy i rozważania z Bogiem, na szczęście ich nie było.
„Nic nie pomagało. Bałem się”.Dla bohatera, jak się okazuje, choroba ta nie jest mu obca, nie jest mu obce życie obok kogoś umierającego na nowotwór. Jego matka miała możliwość skorzystania skorzystania z innego leczenia. Nie zdążyła.
Czytając historię, osoby zmagającej się ze śmiertelną chorobą, przechodzimy kolejno fazy - szoku, lęku, wyparcia oraz pogodzenia się z losem, ze śmiercią. Spodziewałam się nieustającego strachu. A tu powolutku wyrasta nam człowiek, który planuje zadania i cele dla nas zaskakujące!
"Gdyby potrącił mnie samochód, to roztrzaskana głowa nie miałaby czasu na analizy, żale.”Postanawia się zabawić, tylko czyim kosztem? Poczuł się NIETYKANY. Jakby otrzymał immunitet. Nie, nie jakby, on tego był pewien, cóż gorszego może go spotkać od nieuchronnej zbliżającej się śmierci? Nie straszne było przekraczanie prędkości szusując nowo zakupionym drogim samochodem, mógł szefowi powiedzieć w twarz co o nim myśli. Jakie to ludzkie i prawdziwe..mimo wszystko.
"..ja nic nie miałem do stracenia".Dosłownie. Każdy z nas będzie się zastanawiał przy czytaniu lektury, a co ja bym zrobił/a? Myślenie i snucie to jedno. Natomiast, kiedy stajemy przed rzeczywistością, nawet tak tragiczną, nie znamy własnych losów, nawet kiedy zaczniemy je kolejno planować.
Nasza literacka postać postanowiła spieniężyć swój majątek. Zmieniła mieszkanie, wybrała się w podróż na krótkie wakacje, spróbowała nawet usług płatnej rozkoszy.
"To miało być od teraz moje królestwo".
Czy jest możliwy jeszcze do zdobycia los na loterii w jego życiu?
W niektórych momentach, wstyd przyznać ale się dobrze bawiłam. Ta książka ani na chwilę mnie nie znudziła! Mimo, że nasz "aktor" umierał
„czuł się doskonale. jak Bóg".Nieśmiertelny, też, ale nie do końca. Po prostu przestał się bać konsekwencji popełnianych czynów.
Czy może, mimo swej choroby, żyć bezkarnie i pozbawiać innych życia? Czy któraś ze spotkanych osób w jego życiu będzie miała jakikolwiek wpływ na jego decyzje i zachowania?
Zachęcam was abyście poznali nie tylko codzienną rzeczywistość i ostatnie chwile naszego ryzykanta, ale także by skosztować kilka chwil szalonego końca życia.
Ps. Nie czytałam ani jednego z opowiadań autora. Chyba zacznę...
Paweł Widomski - opowiadania
BYŁEM BOGIEM
Wdawnictwo: Novae Res