Ponad dwa lata temu Sylwia Bies debiutowała pierwszym thrillerem psychologicznym pt. „Fikcja”, którą to, do dziś pamiętam, przeczytałam od razu. Porwało mnie wówczas w niej uczucie ciągłej ciekawości. Ujęła zawiłość zagadek i wiele niewiadomych zawartych w fabule. Stworzony portret psychologiczny, głównej bohaterki Kai, był tak bardzo realny. Przeżywałam tę historię. Towarzyszące wówczas emocje były i wciąż, przy kolejnych lekturach, są niesamowitym doświadczeniem i przeżyciem. Każda opowieść jest przeze mnie, wiernej czytelniczki, wyczekiwana. Zapytacie: dlaczego? Ponieważ thrillery Sylwii Bies są dla mnie najlepsze w tym gatunku. Meandry ludzkiej psychiki, studium ludzkich uczuć oraz ukazywanie kolejno etapów, które bohaterzy przechodzą w swojej pozytywnej/negatywnej ewolucji, są nieudawane, niewymuszone. Ludzkie. Zwyczajnie życiowe. Nie inaczej jest w premierowej, piątej już książce pt. „Odzyskana”. Nie dość, że kolejny raz autorka funduje czytelnikowi pokrętną grę, zawierającą...