Pierwszym krokiem do tego, żeby coś poprawić, jest właściwe rozpoznanie tego, co naprawdę jest źle. Takimi słowami kończy się książka Wyspa potępionych. Prawdziwa historia wyspy Blackwell . Dziś znana jako Roosevelt Island. Powiem wam, że dla mnie to była dość trudna lektura, przytłaczająca i wielowątkowa. Jedna z tych, której nie czyta się jednym tchem. Z niedowierzaniem, wyczuwałam dosłownie smród i gdzieś tam w głowie krzyki ludzkie. Autorka przez pierwszych 6 podrozdziałów wprowadza nas do tego skandalicznego świata i delikatnie przygotowuje na spotkanie z jednym z najgorszych miejsc na świecie. Słyszeliście kiedyś o transfuzji mleka? Ja też nie, zapraszam was na kilka moich przemyśleń dotyczących lektury. Przez ponad pół stulecia, podjęta reforma resocjalizacji i leczenia, kolejno wprowadzane zmiany, budowa następnych budynków, nie sprostała wcześniej postawionym wymaganiom tej placówki. Nieodpowiedzialne i w niektórych przypadkach brutalne zarządzanie, okazało się wielką ...