Stare historie wyjdą w końcu na jaw..
Smutno mi było w trakcie czytania tej lektury, tyle na tych stronicach się podziało. Dawno chyba nie czułam się aż tak przytłoczona problemami. Faktem jest, że autor nad wyraz realistycznie opisuje życie bohaterów i ich problemy stają się naszymi, lecz ja czułam się nimi przytłoczona. Czy będę odosobniona w tych odczuciach?
Niemniej jednak Wada, druga część trylogii przypadła i mnie do gustu. Nie mogłoby być inaczej. Styl pisarza, od pierwszej jego wydanej książki mnie już urzekł, wpierw dziennikarz Bener, a teraz komisarz Gross, goszczą w mojej biblioteczce. Można by rzec, stara miłość..
Na chełmżyńskiej plaży, w pobliżu jeziora, Bernard Gross znajduje zakrwawiony namiot oraz miejsce wokół niego. Ślady są rozmazane, ale co najważniejsze, nie ma ciała. Jest za to damska bielizna i przypinka harcerska.
Prokurator Legner nie przyjmuje wiadomości o możliwości popełnienia zbrodni. Nie ma ciała, nie ma sprawy. Poszlaki wysunięte przez Grossa, są dla niego niewystarczające. Mimo że w śledztwie pomaga mu aspirantka Monika Skalska, wciąż po kilku dniach stoją w martwym punkcie.
Dodatkowo jego wydział musi na świeżo przypatrzeć się starej sprawie.
Przed trzydziestu laty zaginęła pani Palacz z małym dzieckiem, do dziś nie wiadomo co się z nimi stało. Coś wcześniej zostało przeoczone. Wraz z otwarciem śledztwa i w tej sprawie końca nie było widać.
Chyba już dawno nie czytałam kryminału „bez ciała” i choć wątki kryminalistyczne, jak już wspomniałam, wolno przesuwały się do przodu, to naprawdę bardzo przyjemnie spędziłam czas. Książki R. Małeckiego mają swój klimat, to m.in. opisywany krajobraz miejsca, gdzie toczy się akcja, ludzie i codzienna ich rutyna, taka prawdziwa i rzeczywista.
Krótko - czytajcie i dajcie się ponieść fikcyjnej chełmżyńskiej atmosferze.
Ps. Poprzednia część cyklu pn. Skaza została uznana za Najlepszą Miejską Powieść Kryminalną 2018 przez Kryminalną Piłę.
Dziękuję za egzemplarz:
Wada
Robert Małecki
Cykl: Bernard Gross (tom 2)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Premiera: 15.05.2019
Smutno mi było w trakcie czytania tej lektury, tyle na tych stronicach się podziało. Dawno chyba nie czułam się aż tak przytłoczona problemami. Faktem jest, że autor nad wyraz realistycznie opisuje życie bohaterów i ich problemy stają się naszymi, lecz ja czułam się nimi przytłoczona. Czy będę odosobniona w tych odczuciach?
Niemniej jednak Wada, druga część trylogii przypadła i mnie do gustu. Nie mogłoby być inaczej. Styl pisarza, od pierwszej jego wydanej książki mnie już urzekł, wpierw dziennikarz Bener, a teraz komisarz Gross, goszczą w mojej biblioteczce. Można by rzec, stara miłość..
Na chełmżyńskiej plaży, w pobliżu jeziora, Bernard Gross znajduje zakrwawiony namiot oraz miejsce wokół niego. Ślady są rozmazane, ale co najważniejsze, nie ma ciała. Jest za to damska bielizna i przypinka harcerska.
Prokurator Legner nie przyjmuje wiadomości o możliwości popełnienia zbrodni. Nie ma ciała, nie ma sprawy. Poszlaki wysunięte przez Grossa, są dla niego niewystarczające. Mimo że w śledztwie pomaga mu aspirantka Monika Skalska, wciąż po kilku dniach stoją w martwym punkcie.
Trupa pan nie masz, narzędzia pan nie masz i zabójcy też nie..Zająłbyś się pan, panie komisarzu, czymś pożyteczniejszym. Bo potem piszą o was w gazetach, że g….o robicie, tylko mandaty i mandaty.
Dodatkowo jego wydział musi na świeżo przypatrzeć się starej sprawie.
Przed trzydziestu laty zaginęła pani Palacz z małym dzieckiem, do dziś nie wiadomo co się z nimi stało. Coś wcześniej zostało przeoczone. Wraz z otwarciem śledztwa i w tej sprawie końca nie było widać.
Ponadto żona Agnieszka pozostająca dalej w śpiączce, zamartwianie się o syna Bartka i praca, którą musi się zająć, nie jest sytuacją godną zazdroszczenia.
Stale coś mu umykało. W jego myśleniu był jakiś błąd, wada, z którą nie potrafił się sam uporać. Dotyczyło to śledztwa w sprawie zarówno zaginięcia kobiety ze Strużala, jak i zabójstwa na plaży płatnej.
Pomimo że dość wolno raczkujemy w śledztwach razem z Grossem, to coś jest w tym urzekającego. Myślę sobie, że duże znaczenie mają postacie w powieści. Bardzo się do nich przywiązujemy, to jakaś magiczna z nimi więź, powoduje, że nie przeszkadza nam brak brutalności i z zaciekawieniem przyjmujemy każdy kolejny rozdział ich przygód.
Żal mi było Grossa, wciąż samotny i z taką ilością kłopotów, nie ma się co dziwić, że już jedną nogą prawie na emeryturę by się wybrał. Żal mi było również Skałki (Moniki), która również nie ma zbyt dużo powodów do radości, choć przynajmniej ona jedna próbuje używać życia. No i ten ambitny, nieszczęsny Stefański, o którym już sami musicie poczytać.
Krótko - czytajcie i dajcie się ponieść fikcyjnej chełmżyńskiej atmosferze.
Dziękuję za egzemplarz:
Wada
Robert Małecki
Cykl: Bernard Gross (tom 2)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Premiera: 15.05.2019