Upływ czasu nic dla mnie nie znaczy, nie istnieje ani dziś, ani jutro, ani zawsze, ani nigdy.
Ta opowieść była inspirowana prawdziwymi i tragicznymi wydarzeniami z 1925 roku. Minęło ponad 90 lat, a ta historia wciąż żyje. Autorka na ich bazie stworzyła coś niesamowitego i tak klimatycznego, że od tej książki ciężko się oderwać.
Zaczęłam czytać i przeniosło mnie, co widać na zdjęciu w lata trzydzieste, choć nie zazdroszczę chwilowego blichtru, jaki miała Mira, i dalej jestem wstrząśnięta wysuwanymi w jej stronę oskarżeniami i nie tylko nimi, to takiej wspinaczki z zapartych tchem, już dawno nie przeżyłam.
Większość z was zwróciła na charakterystyczną okładkę, na której znajduje się artykuł z Ilustrowanego Kuriera Codziennego oraz zdjęcia naszej bohaterki. Tytuł głosi: „Tajemnica śmierci trojga osób pod Przełęczą Lodową” i już na zawsze będzie owiany tajemnicą..
Mira Hoffman i jej mąż prokurator oraz pasierb Władek spędzają zasłużony urlop w Zakopanem. Wynajmują pokoje w domu letniskowym Adama Bolda, artysty i malarza. Wolne wieczory małżeństwo spędza na tanecznych wieczorkach, grach w karty, w ciągu dnia robiąc piesze wycieczki. Miasto tętni życiem i nie sposób się nim znudzić. Hoffmanowa proponuje kilkudniową wycieczkę w góry. Przygotowują plan, robią zapasy jedzenia i wyruszają w trasę. Po spędzonej nocy w schronisku udaje im się wyruszyć dalszą w trasę z doświadczonymi taternikami. Dołącza do nich również nowo poznany mężczyzna Julian.
Niestety pogoda w tym dniu nie jest zbyt sprzyjająca. Wyznaczony punkt, do którego mają dotrzeć, nie wymaga specjalnego przygotowania ani nadzwyczajnej sprawności, jednak na trasie i przy pogarszających się bardzo szybko warunkach pogodowych wyczerpanie pomału daje o sobie znać. Część grupy odłącza się od nich, zostawiając ich w tyle. Mąż i syn coraz częściej potrzebują odpoczynku, zaczynają opadać z sił.
Niestety nie udaje im się dotrzeć do następnego schroniska. Mimo że pozostali dotarli do bezpiecznego miejsca, nikt nie zaalarmował o ich nieobecności, ani tego dnia, ani następnego.
Mira jest świadkiem, jak szybko uchodzi nieoczekiwanie życie z człowieka. Nie jest w stanie zrobić nic. Po dwóch nocach i dniu spędzonych przy zwłokach, okaleczona, prawie bez sił dopiero zaczyna szukać pomocy.
Wszyscy oskarżają i wysuwają podejrzenia, jakoby to ona była winna śmierci mężczyzn i dziecka. Po jej powrocie spekulacje co do wydarzeń nasilają się, ludzie snują teorie, co też mogło się wydarzyć tam, gdzie jeszcze nigdy nikt nie zginął na tak bezpiecznym szlaku.
Dlaczego nie udało im się zejść z trasy, dlaczego przeżyła tylko ona, a doświadczony taternik zmarł. No i dlaczego od razu nie próbowała wezwać pomocy, tylko została kilkadziesiąt godzin z nimi w górach? Kim był Julian niestosowanie ubrany wyjścia w góry? Pytania się mnożą a odpowiedzi brak. To, co tam się stało, zapisane jest na kartach tej książki, jednak dalej pozostając tylko fikcją literacką.
Joanna Bator słusznie nazwała Mire femme fatale. Była piękna, czarująca i uwodzicielska, a kobiety zazdrościły jej powodzenia u mężczyzn. Studentka lwowskiej akademii, wykształcona na nauczycielkę, wyjechała do stolicy, aby pod pseudonimem artystycznym pracować jako aktorka. Zagadkowa kobieta, która przyciągała do siebie nieszczęścia.
Wiedziałam, co znaczy kobieta. Że fraszką jest, igraszką. Zabawką, z którą przez chwile poigrać można, by potem bez żalu, odrzucić precz w kąt.Niech was nie zwiedzie opis książki, tragedia ta wydarzyła się nie tylko w górach..Cokolwiek chciałabym napisać więcej, a wierzcie mi, że muszę się powstrzymywać, by tego nie zrobić, byłoby uznane za spoiler. Jak to mówią, to co tam się wydarzyło, tego nawet najstarsi górale nie wiedzą.
Dziękuję za egzemplarz:
Sprawa Hoffmanowej
Katarzyna Zyskowska
Wydawnictwo: Znak
Premiera: 03.04.2019