Powstały ponad osiemdziesiąt lat temu najsłynniejszy most przyciągał nie tylko turystów, lecz także samobójców. Siatka, która miała zabezpieczać pracowników przy jego budowli a później została ściągnięta, ocaliłaby życie ponad 2 tys. ludzi. Ken Holms był jednym ze społeczników, którzy przyczynili się do ponownego jej montażu, prace rozpoczęły się w 2018 r.
To niecodzienne powołanie, jeden z tych zawodów, których wykonywania większość z na nie potrafi sobie wyobrazić.Myślę, że mogłabym tę lekturę przeczytać jeszcze raz.
Dlatego, że gdzieś tam dopiero w połowie zaczęłam bardziej się w nią wciągać i tym samym rozumieć pewne postępowania dokonywane przez Holmsa.
Dlatego, że dla mnie nie były to tylko suche fakty o ludziach, którzy odeszli. Znalazłam tu dociekliwość i konsekwencje w działaniach, z jakimi miał do czynienia Ken Holmes, nie tylko jako koroner, ale przede wszystkim jako człowiek.
Mieszkaniec hrabstwa Marin (stan Kalifornia), zaprzysiężony jako śledczy w 1979 r., pasjonat anatomii, koroner, wolontariusz, a także mąż i ojciec dał się poznać jako samouk, bardzo dobry zawodowiec i zasłużony emeryt. Autor publikacji przeprowadzał wywiady z byłym koronerem i efektem tego, jest właśnie zlepek opowiadań Sprawa dla koronera. To nie tylko zapiski wyciągnięte z protokołów i beznamiętne wyniki sekcji zwłok, czytałam to właściwie trochę jak biografię, ze wszystkim mniej lub bardziej interesującymi wstawkami z życia Holmsa.
Nikt by tego nie wymyślił. Jedyne, co możemy zrobić, złożyć to na karb losu: niewłaściwe miejsce, niewłaściwy czas. Nic więcej nie pozostaje.Holms stwierdził, że nie mógłby sobie wyobrazić innego zawodu niż koroner. Piął się pomału po szczeblach kariery, a właściwie okazje same mu się „pchały”. Opowiada, jak to jest być niezależnym w swoim zawodzie, jak nie wystarczy tylko stwierdzić zgon, ale i poprowadzić śledztwo wspólnie z innymi służbami. Fotografował i kamerował miejsca, gdzie znajdowało się ciało. Osobiście angażował się w dochodzenia i jednym z jego zadań było m.in. informowanie rodzin o śmierci ich najbliższych. Dał się poznać jako osoba drobiazgowa i wnikliwa a przede wszystkim wraz z nabywaniem doświadczenia bardzo kompetentna.
Znajdziecie tu szczegóły funkcjonowania jego biura oraz poczytacie w pigułce, jak ustala się przyczyny śmierci i jak przeprowadzana jest tzw. usługa odbioru zwłok. W książce jest sporo różnorakich opisanych zabójstw oraz śmierci wynikających z przyczyn naturalnych, myślę, że czytelnicy lubiący tego rodzaju literaturę znajdą tu sporo ciekawostek.
Bardzo zaciekawiły mnie dwa tematy: więzienie San Quentin oraz słynny most Golden State. Jednak zostawię was z myślami i zachęcam do jej sięgnięcia.
Bardzo dziękuję za egzemplarz:
Sprawa dla koronera. Kulisy zawodu, który codziennie spotyka śmierć
John Bateson
Tłumaczenie: Anna Sak
Wydawnictwo: Znak Literanova